Alternatywny tekst

środa, 1 października 2014

Czasem po prostu lepiej jest się nie odezwać

Bo w końcu lepiej jest milczeć i być uważanym za głupca, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości...
.:IMIĘ:.
O prostsze imię trudno prosić. Brzmi ono zwyczajnie Fire. Bez akcentu. Zwyczajnie, Fire. Imię oddaje ją idealnie, co rzecz jasna nie oznacza, że ma tak mało do zaoferowania jak oryginalność jej imienia. Nie owija w bawełnę a jej żywiołem jest ogień. Trafne, prawda?

.:NAZWISKO:.
Jako że urodziła się jako zwyczajny wilk, w całkowicie normalnym stadzie, toteż nazwisko było zbędne, ale gdy tylko dowiedziała się o swoim drugim "ja" było ono potrzebniejsze. Nigdy jednak nie przystała na żadnym konkretnym. Albo zapominała, albo jej się nie podobało, albo po prostu sprawiało kłopoty, więc w jakimkolwiek mieście była, jeśli potrzebowała się z kimś skontaktować, wymyślała nowe. Jej ulubione i całkiem niedawno wymyślone to Shirokami, jego właśnie używa najczęściej.

.:PŁEĆ:.
Z jednej strony oczywiste, z drugiej niekoniecznie. Jest dumna z bycia samicą, choć nie zawsze jest jej to na rękę. Charakter ma jak basior, ale w głębi duszy potrafi być zadziwiająco troskliwa, jak prawdziwa, uczuciowa wadera, a może i bardziej.

.:WIEK:.




Liczy ona sobie dobre 19 lat, dzięki czemu nareszcie, kiedy tylko coś przeskrobie, nie musi się tłumaczyć policji i innym upierdliwym osobom, które koniecznie chciałyby ją uziemić. Jest już pełnoletnia, mentalnie jest już taka od dziesięciolatki, ale nareszcie wie że tak jest i cieszy się z tego, choć nie zawsze tę swoją "pełnoletniość" okazuje.

.:DATA URODZIN:.
W przeciwieństwie do wielu tu obecnych, ona przyszła na świat w ciepły, przyjazny dzień, urodziła ją niezwykle piękna, mądra i wrażliwa wadera, którą po raz pierwszy miała okazję poznać 25 lipca.

.:RASA:.
Urodziła się jako wilk, a człowiek, u którego mie
szkała w czasach późniejszych, wyłonił z niej przemianę, która siedziała niezwykle głęboko w niej, która była zakorzeniona w jej rodzinie od kilkudziesięciu lat, jednak nikt o tym nie wspominał. On wiedział, czuł to. Nauczył ją jak się nią posługiwać. Te oto fakty tworzą z niej utalentowaną wilczycę zmiennokształtną. 

.:UMIEJĘTNOŚCI:.

Jak już było wspominane, włada ona doskonale ogniem i ma już dużo zastosowań odnośnie tego żywiołu. Jest na niego, rzecz jasna, całkowicie odporna i co za tym idzie szczególnie dokucza jej chłód, jej temperatura ciała najczęściej wynosi minimum 40 stopni, co też wielokrotnie sprawiało jej problemy, ponieważ wszyscy, którzy mieli z nią kontakt byli pewni, że ma gorączkę i nie chcieli słuchać wyjaśnień, które z resztą w każdym przypadku były inne. Siła fizyczna również jest jej wielkim atutem, chociaż przy jej wielkim cielsku jest to niemal oczywiste. Spada ona lekko kiedy przebywa w formie człowieka, ale rzadko to robi, a kiedy walczy bezpośrednio, zawsze przybiera postać białej wilczycy. Dzięki długim łapom jest ona z reguły szybsza od innych psowatych, jednak są takie, które ze względu na swoją magię po prostu ją wyprzedzają. Nie można tu pominąć również jej nieprzewidywalnych ataków - których sama z resztą nigdy nie planuje, walczy chaotycznie, przez co nigdy nie wiadomo, w jaki sposób uderzy.

.:TOWARZYSZ:.



Donata traktuje jak syna, całkowicie. Jest to jeden z ocalałych z pożaru, osierocony jeden z piątki kociąt uratowanych uprzednio ze schroniska, któremu groziło zamknięcie, a im samym uśpienie. On za to traktuje ją jak matkę. Charakterem wdaje się w nią, jednak nie brak mu dziecięcych przyzwyczajeń. W końcu ma niespełna dziewięć lat, urodzony 14 lutego. Ma również przemianę w człowieka, chociaż nie jest przyzwyczajony do używania jej, szczególnie po podróży, w której nie musiał, a nawet nie powinien jej używać. Czemu? Też nie potrafi wyzbyć się uszu i ogona, tak jak Fire. Nad lewym okiem ma złoty kolczyk, szyjkę zdobi duża, czerwona apaszka, a na łapkach czarne rękawiczki założone na bandaże oplatające kończyny. Tylko lewa przednia łapka jest pusta - zgubił je podczas schwytania go do schroniska. Aby nie był całkowicie bezbronny, przyjaciel podarował mu czarny pierścień z ćwiekami, który nosi na ogonie. Brązowy kociak pod brzuchem, w uszach i na końcówce ogona jest łososiowy.

.:CHARAKTER:.
To z pewnością będzie punkt najdłuższy, nie biorąc pod uwagę historii, wadera jest bowiem zmienna. Można ją podzielić na dwie części, jeśli chodzi o charakter. Na co dzień jest charyzmatyczna, przepełniona niezwykłymi pokładami energii i nigdy nie wiadomo na jaki pomysł wpadnie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć co sobie ubzdura i jakie głupstwo zrobi tym czy innym razem. Jest często bardzo irytująca, ale z drugiej strony nie da się jej nie lubić, z reguły jest duszą towarzystwa i wszędzie jej pełno, robi co dusza zapragnie i nie patrzy na to, jak kto to odbierze. To jest ona i będzie jaka będzie, nie tańczy jak się jej zagra, a dzięki miesiącom samotności miała mnóstwo czasu na przemyślenie mechanizmu świata i jest w stanie przewidzieć, co sądzą inni, jest też bardzo dobra w odczytywaniu emocji, dużo wie o każdych odczuciach. Może i sama ich nie doświadczyła, ale doskonale wszystko wie i rozumie. Często zdarza jej się, nawet z nudów, pomyśleć, co inni o niej sądzą, i choć nie panuje nad myślami i nawet niechcący wmówi sobie, że ktoś uważa że jest taka i taka, to po prostu to olewa,bardzo często również nieświadomie, okazyjnie. Nigdy nie zaczyna się z nią wojny, rzecz jasna nie fizycznej, bo przegraną ma się zwyczajnie w kieszeni. Doskonale wie co ma odpowiedzieć na wszystko i ma niesamowicie cięty język. Nie cierpi, nie znosi, nienawidzi, brzydzi się wręcz "osobami", bo rzadko takich osobników tak nazywa, tych co to są pępkami świata. Jeśli jej się podpadnie potrafi wpaść w niesamowitą furię. Nie jest to żadna umiejętność, czy uwolnienie, dalej jest sobą. Jeśli jest naprawdę niewyobrażalnie wściekła często traci świadomość tego co się dzieje. Łatwo wyprowadzić ją z równowagi, a na happy end nie ma co liczyć, kiedy jest w takim stanie. Wtedy myśli tylko i wyłącznie jak by to wykombinować, żeby bolało jak najbardziej, ale żeby śmierć w duszy nie zawitała, byleby cierpienia jak najwięcej, co zrobić, żeby tylko nie umarł a męczył się jak najdłużej. Nie jest taka na co dzień, furia zmienia ją nie do poznania. Druga jej część, powłoka, czy po prostu stan oddaje jej uczucia jak na tacy. Często przesiaduje gdzieś w samotności pogrążona w rozmyśleniach. Należy tu też wspomnieć, że ów samica choruje na depresję, którą zazwyczaj udaje jej się doskonale stłumić. Czasem jednak następuje wybuch. Stara się dbać o stan psychiczny na każdym kroku, ale oczywiście są momenty, kiedy jest już po prostu za późno. Pogrążona w smutku wilczycę często można zobaczyć zalaną łzami, ale nienawidzi tego pokazywać. Chowa się po kątach a tylko najwierniejszym przyjaciołom ukazuje drugie oblicze w pełni swojej okazałości. Świetnie nadaje się do roli matki bądź zwyczajnej opiekunki - uwielbia młode i darzy je wielką sympatią. Uwielbia patrzeć, jak kolejne pokolenie dorasta i uczy się przetrwania w tym nieprzystępnym świecie, jednak małe, śliczne mordki zdają się nie zdawać sobie sprawy z okrucieństw tego świata bądź po prostu pie przywiązują do tego wagi. To w nich podziwia najbardziej. Jest też niezwykle moralistyczna i zawsze staje obronie słabszych, bądź po prostu w trudnej sytuacji. Dla poniżających i ich żałosnej kompanii nie znajduje wybaczenia a tylko zabija. Nie ma u nich już szans na poprawę, nie należy im się nawet cierpienie, które jest tysiące razy lepsze od tego, co ich czeka po życiu. Ma prawie nieskończone pokłady tolerancji, zniesie wszystko, nie przełknie jedynie tej zawiści do tak samo żyjących stworzeń tego świata. Jedyne, co nie przejdzie jej przez gardło.

.:HISTORIA:.

Kolejny nie mały punkt, historia jej była bowiem pogmatwana i długa. Urodziła się w ciepły, przyjazny dzień. Matka rozpieszczała swój pierwszy, liczący trzy osobniki miot. Niestety, jeden z nich, czarna samiczka, zmarła. Była słaba, urodziła się najmniejsza, otworzyła oczy ostatnia, pierwszy dźwięk również dane jej było usłyszeć późno. Nie dożyła roku, jako że ten klan był uważany za nienaturalnie długo żyjący, a, jak się później okazało, są oni powiązani z ludźmi, dzięki czemu dożywali ich wieku i dorastali ich tempem. Samiczka zawsze była wypychana przez białą siostrę, Fire, a jej brat zawsze potrafił się miedzy nimi przecisnąć. Zmartwiona stanem małej matka starała się nas odseparować podczas posiłków, ale bezskutecznie. Niewielkie szanse na przeżycie przesądziły o jej losie. Młoda biała wilczyca zawsze wyciągała wniosek, z którego wynikało, że to nierozłączna dwójka rodzeństwa doprowadziła do jej śmierci. Dalia, jak to miała na imię ich rodzicielka, zawsze starała się zaprzeczyć nie chcąc, aby mała się obwiniała, jednak patrząc z jej punktu wydawało się to całkiem logiczne. Dwie niewielkie kulki słysząc, że jedno z rodzeństwa nie żyje, stało się całkowicie nierozłączne. Brat był pewien, że ma za obowiązek ochraniać siostrę, a ona natomiast czuła się odpowiedzialna za dopilnowanie brata na każdym kroku. Byli niemal niczym bliźniaki syjamskie, połączeni nie byli jednie fizycznie. Jedynym problemem w ich życiu była naiwność ich stada, przez co niejednokrotnie wpadali przez to w duże kłopoty, ale, tak jak głupi ma szczęście, tak oni do przetrwania zostali obdarowani potężnymi wojownikami, dzięki czemu z potyczek wychodzili głównie bez szwanku. Przyszedł jednak dzień, w którym przeciwnikami nie były wilki, nie były psy, nie były nawet wilkołaki. Były nimi niedźwiedzie. I, o ironio, stado zostało szybko wybite, choć pomagała im grupa dzikich psów specjalizując a się w zabijaniu tych bestii. Najdziwniejsze było jednak to, że kilkuletnie zaledwie szczenięta zostały oddane pod opiekę właśnie niedźwiedzicy. Tak jednak była inna. Przyjaźniła się z psowatymi, a szczególnie z ich matką. Tak więc, małe trafiły pod dobry "adres". Białą nie mogła jednak pogodzić się ze stratą matki, a więź z bratem tylko się zawęziła. Przez kilka pierwszych MIESIĘCY śniły jej się koszmary, a dni spędzała w najdalszych zakątkach lasu wylewając słone, szczere łzy, łudząc się, że matka powstanie. Często również chodziła do swojej starej norki, chociaż po walce często można było spotkać tam bestie, które tak bardzo ją skrzywdziły. Kiedy po raz pierwszy wymknęła się "macosze" chcąc ponownie zobaczyć matkę, a było to dosłownie kilkanaście sekund po jej śmierci, zalała się rzewnymi łzami. Była bardzo zżyta z rodziną i, nawet nie można powiedzieć, że nie chciała się pogodzić, a po prostu nie potrafiła, ciągle myślała wieczorami, że jutro opowie matce, co robiła danego dnia, dopiero po chwili orientując się, że nie ma już matki. W jaskini, wtulona w ciało swojej matki, została nakryta przez niewielkiego niedźwiedzia, wręcz młodego, który nie mógł jej dosięgnąć, aby wyciągnąć ją z nory, trzema pazurami przeciął jej malutkie plecki. Omal nie wykrwawiła się, jednak mądra niedźwiedzica natychmiast zorientowała się, gdzie jej szukać. Znalazła ją w ostatnie chwili. Brat był rozsądniejszy i został tam, gdzie mu nakazano, Fire jednak nie chciała słuchać, domagała się tylko powrotu do jeszcze ciepłego ciała zmarłej matki. Widząc to młody, czarny samiec pogrążył się w całkowitej rozpaczy, kiedy wreszcie do niego dotarło, że to już koniec tych miłych wieczorów, tych wspólnych kolacji, tych wspaniałych polowań ojca i służącego pomocą stada. Nie ma. Koniec. Kilka sekund, a zmieniło całe życie, wreszcie dotarło do niego, że czasu nie da się cofnąć, że już nic nie będzie takie samo, białe futro już nigdy nie ogrzeje go przed zimowymi nocami, lśniące, błękitne oczy już nigdy nie zaiskrzą tą ciepłą miłością, czarne wargi nie uniosą się w upragnionym uśmiechu. Młoda szarpała się długo, do puki mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Przez kolejne kilka dni zwyczajnie nie była w stanie chodzić. Wszystkie mięśnie były u granic możliwości. Początkowo nie chciała się otworzyć na niedźwiedzicę upierając się, że nie jest tą piękną, białą wilczycą. Zrozumiała jednak wreszcie, w czym pomógł jej nieświadomie brat, że ta piękna, biała wilczyca nie chciała sprawiać przyjaciółce problemu, chciała aby jej pociechy doceniły tą heroiczną śmierć i postępowanie nowej "matki". Poświęciła się dla nich. A ona ją krzywdzi. To właśnie przyszło jej na myśl. Od tamtej pory już nigdy nie sprawiła żadnego problemu, jednak któregoś dnia, gdy jej brat zaginął, sama odeszła nie mogąc przebywać w miejscu, w którym dalej pamięta kochającą matkę, troskliwego ojca i życzliwego brata. Zrozumiała, że straciła ich wszystkich, została tylko niedźwiedzica. Nie chciała jej stracić, więc postanowiła ją od siebie odseparować, nie chciała widzieć jej śmierci. Podczas kilkuletniej podróży, omal nie została złapana przez hycla, który wziął ją za zbłąkanego psa. Na jej szczęście, hycla z resztą też, był tam obecny mężczyzna, który przygarnął ją, tłumacząc "uprzejmemu panu", że to jego towarzyszka, po czym zabrał ją do domu. Był tak istny zwierzyniec, a to z tej racji, że często odkupywał upadające schroniska, a że był bogaty, to mógł sobie na to pozwolić. Od tamtej pory wilczyca pomagała mu ratować zwierzęta, aż pewnego razu straciła tylne nogi. Ten, korzystając ze swoich wielkich funduszy, sprawił jej metalowe nogi, które od tamtej pory często musiał przeglądać. Przyszła jednak kiedyś zemsta zarządcy schroniska z którego "ukradli" zwierzęta. Wściekły mężczyzna podłożył ogień pod wielką posiadłość, która zniknęła z powierzchni ziemi w przeciągu niecałej połowy godziny. Tego dnia zginęło kilkanaście zwierząt, w tym osierocone zostały 3 kotki, przy czym w miocie było 5, jednak ruszyły one za matką. "Właściciel" białej kazał zabrać jej jak najwięcej ocalałych i wyruszyć w podróż - znaleźć im domy a sobie godne dla wilka miejsce. Tego dnia po raz pierwszy mogła poczuć ziemię w postaci dwunożnej, po raz pierwszy, jako ten sam gatunek, co jej wybawca, wtulić się w niego i wypłakać. Tego dnia rany całego życia zostały rozdrapane, wręcz zszargane. Miała wrażenie, że ktoś zwyczajnie się nią bawi. Jednak, po długich namowach, wzięła niemal wszystkie zwierzęta i ruszyła w drogę. Większość z nich uciekła po drodze goniąc za własnym szczęściem, bądź znalazła nowy dom. Wadera jednak, razem z brązowym kotkiem imieniem Donat dalej przemierzała świat. Po drodze spotkała jeszcze ogrom osób które pomogły jej przezwyciężyć znęcający się nad nią los i tak oto Usłyszała legendę o SV. Znała ją. Za każdym razem odczuwała z tą historią jakąś więź, jednak nie potrafiła tego wytłumaczyć. Ostatecznie wmawiała sobie, że po prostu sama włada magią i wreszcie znalazła kogoś, choćby postacie z legendy, które zrozumiałyby ją. Do puki słysząc historię po raz setny, nie natknęła się na imię Fire. Nie wiedziała, czemu wilczyca z legendy nosiła to samo imię, ale od tamtego czasu nieustannie śniła jej się wojna między dwoma stadami. W końcu, nadszedł ten oczekiwany poranek, w którym zdała sobie z czegoś sprawę. Sen o wojnie zamienił się na sen przepełniony wspólnymi chwilami z matką. Wtedy zorientowała się, że to jej rodzicielka przekazała jej opowieść o chwalebnym stadzie i wspomniała, że członkini właśnie tego stada nazywała się Fire, stąd też imię dla małej samiczki. Poczuła w tamtym momencie, że odnalazła sens życia i razem z młodziutkim kotkiem obrała sobie za cel miasteczko Wolffiens, które bazowało na tejże legendzie. Na miejscu dowiedziała się że w nowo powstałym rezerwacie SV po raz kolejny stawia swoje łapy na tych ziemiach. Postanowiła spróbować.

.:CZŁOWIEK:.

Nie przepada przebywać w tej formie, ale zdarza jej się. Czasem jest to po prostu wygodniejsze. Ogólnie mierzy niecałe 170 cm, przy czym waży prawie 70 kilo, ale kompletnie tego po niej nie widać. Być może to przez jej wilczą wagę, jednak po prostu tego po niej nie widać, jak na kobietę ma bardzo dobrą posturę. Ciemny blond jej włosów podkreślają wręcz jarzące się błękitne oczy. Przemieniając się w człowieka nie potraf wyzbyć się białych uszu i ogona, jednak jej to nie przeszkadza. Problem pojawia się wtedy, kiedy musi zbliżyć się do ludzi, jednak i z tym sobie radzi. Zakłada czapkę a ogon chowa w spodniach i zakłada pelerynę, aby ukryć zwierzęce atuty. Tak samo jak w formie wilczej, jej znakami rozpoznawczymi są mechaniczne nogi, które rzecz jasna w tej formie przypominają ludzkie, trzy blizny u dołu kręgosłupa oraz nacięte pionowo prawe ucho. Czesze się w sposób dość skomplikowany, jednak raz na jakiś czas można ją zauważyć w rozpuszczonych bądź zwyczajnym kucyku.

.:WILK:.
Postać wilka zdecydowanie bardziej wyróżnia się wielkością, w kłębie mierzy aż 120 cm, przy czym większe basiory mierzą zaledwie 90. Podsumowując, w obu postaciach oczy ma na podobnej wysokości. Skoro jest tak wielka, mało też nie waży, bo prawie 100 kilo. Dzięki temu ciężko wyrwać się jej będąc przygniecionym, a przy mniejszych osobnikach kilka razy zdarzyło jej się złamać coś przeciwnikowi. Jest silniejszej budowy ciała, Futro jest ciepłe, ale gładkie, a zimą warstwa zewnętrzna robi się szorstka. Nos nie jest w pełni czarny, a oczy jarzą błękitem. Kompletne, spore uzębienie staje się niebezpieczną bronią, a siła szczęk dopełnia komplet. Wari najczęściej unoszą się w zadziornym uśmiechu ukazując kły, a oczy ukazują nieograniczone pokłady energii. Jej białe futro zdobią trzy równoległe blizny u nasady ogona, brak tylnych nóg uzupełniają mechaniczne, wilcze łapy, natomiast prawe ucho jest pionowo nacięte. Tatuaż umieściła na lewym udzie, kiedyś właśnie tam miała pewne znamię.

 .:
STANOWISKO:.
Umiejętności pozwalają jej wypełniać obowiązki szpiega, a ciało robi z niej świetnego wojownika. Potrafi dobrze walczyć, a lata unikania ludzi i wilków doskonale przygotowały ją do roli.





Kontakt:
GG: 
38771703
E-mail: the_wolf.pl@onet.pl

Nareszcie skończona KP x.x Witam wszystkich już obecnych, tak jak niektórzy pewnie wiedzą, nie byłam w stanie zrobić tego wcześniej, więc tak się przeciągnęło, ale już jestem x3

2 komentarze:

Szablon wykonany przez Jill