Alternatywny tekst

piątek, 3 października 2014

Drzewo, które pomogło zacząć wędrówkę prowadzącą do odkrycia swojej przeszłości...

Gdy słońce wstało ja byłam już na nogach. Tak to jest być rannym ptaszkiem. Chociaż... Może się budzę wcześnie tylko dlatego, że wiosną i latem budzi mnie śpiew ptaka, zimą wpadający do pokoju śnieg, a jesienią liście i wiatr. Czemu? Bo śpię przy otwartym oknie. Po prostu nie potrafię zasnąć, gdy jest ono zamknięte. Od najmłodszych lat je otwieram i tak mi zostało. Dziś akurat po raz ostatni obudził mnie drozd. Szybko wstałam i wychyliłam się z okna i uśmiechem pożegnałam odlatujące z rodziną stworzenie. Zamknęłam okno i przeszłam do kuchni. Po drodze krocząc korytarzem jak codzień zerknęłam na ogród znajdujący się w centrum domu. Brzmi dziwnie prawda? No cóż jak tego domu nie budowałam. Gdy przybyłam do Wolffiens i szukałam miejsca, w którym będę mogła zamieszkać, natrafiłam na ten dom będący prawie, że w ruinach. Urzekł mnie w nim właśnie ogród, który nie mam pojęcia czemu wydawał mi się przepełniony magią ziemi i moim stanu reszty domu był bardzo zadbany. No może spodobało mi się jeszcze to, że mieszkanie znajduje się na skrajach zarazem lasu, jak i Wolffiens. Odbudowałam dom, w czym pomogli mi mieszkańcy miejscowości i koniec. Mam swoje własne cztery ściany. No dokładniej dwie sypialnie, gabinecik, salon, kuchnię, łazienkę no i ogród. Wyciągnęłam butelkę mleka z lodówki. Postawiłam ja na stole i następnie wygrzebałam z jednej z szafek płatki. Szybko zjadłam śniadanie i zerknęłam na zegarek. Została mi godzina wolnego przed pójściem do szkoły. Jako, iż jeszcze byłam w piżamie wróciłam jasnofioletową bluzę, białą bluzkę z nadrukiem kolibra i czarne jeansy. Jednak czas po złości postanowił nie przyśpieszać. Skrzywiłam się nieco stawiając plecak obok drzwi wyjściowych i przesunęłam szklane drzwi prowadzące do ogrodu. Minęłam małe oczko, w którym pływały dwie złote rybki. Obeszłam kwiatowe grzędy i stanęłam przed starym dębem. Z początku podejrzewałam, że dawny właściciel domu zbudował ogród, bo szkoda mu było tak wspaniałego drzewa. No, ale to tylko moje podejrzenia, bo to właśnie w tym drzewie wyczuwałam dużo magii.
-A może to tylko takie wrażenie?- zamyśliłam się i usadowiłam po turecku między dwoma jego korzeniami.
Często zdawało mi się, że cały dom skrywa jakąś tajemnicę. Miałam też wrażenie, że sam dąb, gdyby mógł mówić lub gdybym ja go rozumiała to opowiedziałby mi historię tej okolicy. Przymknęłam oczy i oczyściłam umysł. Pozwoliłam energii ogrodu przepływać przeze mnie. Minął jakiś czas, ale ile już przeleciało go konkretniej nie miałam pojęcia, więc otworzyłam oczy, by zerknąć na zegarek. Jednak nie zobaczyłam ogrodu. Widziałam...
Las. Młoda.. Nie.. Szczenie.. Wyskoczyło z krzaków burząc trwającą ciszę. Chwilę po niej z krzaków, z tej samej gęstwiny wybiegli myśliwi uprzedzani przez swoją psią sforę. Ludzie krzyczeli coś, jednak przy ujadaniu psów nie sposób było ich zrozumieć. Co pewien czas, któryś z mężczyzn oddawał strzał z broni. Co z tego, że na oślep. Chcieli tylko dorwać brązowe wilcze.. W pewnej chwili, na kilka sekund po kolejnym strzale usłyszeli piskliwy skowyt.  Krzyknęli zwycięsko i przedarli się przez ostatnią warstwę gęstwiny. Na ziemi jednak nie zastali leżącego wilka. Zobaczyli małą dziewczynkę. Z przerażeniem stwierdzili, że tuż pod ciałem powoli rośnie kałuża krwi. Nie zastanawiali się długo. Szybko zabrali dziewczynkę z lasu i zawieźli ją do szpitala. Całą drogę pytali się jednak.. Czemu słyszeli skowyt? I co to dziecko robiło samo w lesie? Tylko psy zdawały się coś wyczuwać, bo cicho powarkiwały zerkając na nieprzytomną brązwłosą dziewczynkę.
Cały obraz nagle zniknął. W try miga skoczyłam na nogi rozglądając się nerwowo i ciężko oddychając. Znowu ta wizja. Tyle, że teraz nie spałam. Gdy tylko spróbowałam sobie odtworzyć to co widziałam tradycyjnie wszystko uciekło z mego umysłu. I pozostała tylko wiedza, że miałam wizję. Chociaż.. Gdy zerknęłam na dąb przed oczami przed oczami znów mignął mi obraz małej dziewczynki. Małej, brązwłosej dziewczynki leżącej na ziemi. Tylko kim ona jest? I czemu wydaje mi się taka znajoma? W tej samej  chwili, gdy po moich myślach krążyła ta postać oprzytomniałam. Zerknęłam na zegarek, który ku mojemu przerażeniu wskazywał za pięć 8.
-Znowu się spóźnię..- Jęknęłam i wybiegłam z ogrodu.
Dopadłam drzwi wyjściowych w pośpiechu zakładając plecak i szukając klucza. Gdy tylko drzwi zostały zamknięte pędem puściłam się do szkoły.  Nie martwiłam się już kolejnym spóźnieniem. O dziwo dość szybko umieściłam to na liście mało ważnych spraw. W moich myślach ciągle tkwiła dziewczynka, która leżała nieprzytomna na leśnej ściółce. Nie wiem czemu miałam wrażenie, że jest ona powiązana z historią domu i.. z moją przeszłością..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez Jill