♣ Historia ♣
- Dziecko, wszystko w porządku? - zapytała, gdy w końcu jej wzrok dojrzał małą dziewczynkę. Podeszła do niej chwiejnie, starczym krokiem. Ukucnęła, choć widać było, że to nie lada wyczyn dla niej.
Rudowłosa skuliła się jeszcze bardziej i przycisnęła plecy do ogrodzenia.
- Nie bój się mnie, nic Ci nie zrobię. Jak Ci na imię, dziecino?
Niebieskie oczka, strasznie zmęczona przyglądały się kobiecie. Wyglądała jak anioł, mając za sobą snop światłą ulicznej lampy.
- Shinea..
- Ładnie, bardzo ładnie. A gdzie masz swoich rodziców?
Mała zawahała się. Odwróciła na moment spojrzenie mrużąc nieznacznie powieki. Całym jej ciałem trząsł dreszcz. Pokręciła przecząco główką spoglądając w oczy starszej kobiety.
- Nie mam rodziców.
Rudowłosa skuliła się jeszcze bardziej i przycisnęła plecy do ogrodzenia.
- Nie bój się mnie, nic Ci nie zrobię. Jak Ci na imię, dziecino?
Niebieskie oczka, strasznie zmęczona przyglądały się kobiecie. Wyglądała jak anioł, mając za sobą snop światłą ulicznej lampy.
- Shinea..
- Ładnie, bardzo ładnie. A gdzie masz swoich rodziców?
Mała zawahała się. Odwróciła na moment spojrzenie mrużąc nieznacznie powieki. Całym jej ciałem trząsł dreszcz. Pokręciła przecząco główką spoglądając w oczy starszej kobiety.
- Nie mam rodziców.
I'm just tired, you know?
I'm just fucking tired.
Nie znajdziesz tutaj opisu zamkniętej w sobie dziewoi, która swoje dzieciństwo przeżyła w katuszach, przez co jej cały charakter z milusiego i słodkiego szczeniaczka zmienił się w morderczego i krwawego potwora. Nie, to nie ta bajka. Shinea od zawsze wiedziała czego chce od życia i już od najmłodszych lat kreowała swoją osobowość. Jako młode szczenię uciekła z rezerwatu pod ludzką postacią 6-letniego dziecka. Trafiła do starego małżeństwa, których los nie był zbyt łaskawy i nigdy nie doczekali się potomka. Mieszkała z nimi do 16 roku życia, aż ukończyła gimnazjum.
Now in my remains
Are promises that never came
Set the silence free
To wash away the worst of me
Are promises that never came
Set the silence free
To wash away the worst of me
- Nigdzie nie wyjedziesz, rozumiesz?! - wrzasnęła kobieta nie mogąc powstrzymać wściekłości, która gwałtownie w niej wezbrała.
- Nie chcę chodzić do tego liceum, ich poziom jest strasznie niski. Mam zbyt duże ambicje na tę bzdurną szkołę! - odkrzyknęła rudowłosa, która strasznie się zmieniła. Wyglądała na znacznie bardziej dojrzalszą niż wskazywał jej wiek. - Nie zmusicie mnie, bym chodziła do tej szkoły!
- Co to ma znaczyć! Będziesz chodzić do tej szkoły i to jest moje ostatnie słowo. I nie waż się podnosić głosu na własną matkę, nie tak Cię wychowaliśmy! - warknął wściekły mężczyzna, którego włosy pokryły się już liczną siwizną, a na twarzy ukazywało się coraz więcej zmarszczek. Siedział w fotelu zaciskając kurczowo palce na podłokietniku.
- Nie jesteście moimi prawdziwymi rodzicami! - wrzasnęła już nie mogąc powstrzymać łez, które spłynęły po policzkach. Odwróciła się na pięcie i wbiegła po schodach na górę. Trzasnęła drzwiami swojego pokoju i niemal od razu opadła na łóżko. Zakryła twarz dłońmi cicho szlochając. Nie czuła wstydu, czy poczucia winy, że powiedziała im coś takiego. Chciała uciec z tego miasteczka, chciała się rozwijać i zdobyć coś w życiu, a nie spędzić wieczność w zapomnianej przez Boga mieścinie. Poderwała się gwałtownie, podejmując decyzję. Zaczęła pakować swoje rzeczy oraz pieniądze, które zarabiała w weekendy w pobliskim sklepie. Nie zdawała sobie sprawy też z tego, że podsycając swój gniew coraz bardziej traciła nad sobą kontrolę. Łzy z cichym sykiem wyparowały z jej coraz bardziej rozgrzewających się policzków. Włosy uniesione tajemniczą mocą zafalowały przy jej głowie niczym wodorosty przy morskim dnie. Odkładając plecak zauważyła, że jej dłonie wpierw się zadymiły, a następnie zajęły złocistym ogniem. Opadła na podłogę przerażona i wrzasnęła. Potrząsnęła rękoma chcąc pozbyć się płomieni, który w ogóle ją nie parzył. Przez przypadek dotknęła dywanu na podłodze, który od razu się zajął. Odskoczyła znów do tyłu. Niespodziewanie do jej pokoju wpadła matka. Szeroko otwartymi oczami spoglądała na córkę, która łkała na podłodze. Ogień zajął już praktycznie cały pokój dziewczyny.
- Mamo, uciekaj! - szepnęła cicho wyciągając ku niej dłoń, po której przesuwał się płomień.
Round the fire everyone should sing
And praise the gracious queen
Round the fire everyone should dance
And we praise the handsome knight
And praise the gracious queen
Round the fire everyone should dance
And we praise the handsome knight
Dom spłonął praktycznie doszczętnie. Shinei nic się nie stało, a jej rodzice uszli cało z życiem. Wybuch pożaru został zrzucony na wadliwą instalację grzewczą w pokoju dziewczyny. Dom dano do rozbiórki, a ubezpieczalnia wypłaciła ubezpieczenie. Wykupili sobie nowy dom na skraju miasteczka, niedaleko rezerwatu. Shinea uciekła z miasta zawstydzona całą sytuacją. Wiedziała, że to jej wina i bała się spojrzeć rodzicom w oczy. Trafiła do miasta oddalonego od rodzinnej miejscowości o ponad 200km. Trafiła do sierocińca skąd wysłali ją do pobliskiego liceum. W czasie wolnym dorabiała w różnych miejscach i wszystko oszczędzała. Ukończyła liceum z wyróżnieniem i dostała się na studia pedagogiczne, które również zdała z najlepszymi wynikami. Nigdy nie myślała o powrocie do Wolffiens.
Carry on, beloved maiden, mine
Carry on or we have to pay the price
Carry on or we have to pay the price
- Mamo.. - szepnęła cicho, a po jej łzach spłynęły łzy bólu i rozpaczy.
- Nie płacz, Shinea. Chcę, byś wiedziała, że razem z ojcem Ci wybaczamy. I chcemy, byś wróciła do Wolffiens. Jutro z rana zadzwoni do Ciebie nasz adwokat. Wszystko co posiadaliśmy spisaliśmy na Ciebie. - postać zaczęła lekko przygasać. - Kochamy Cię, córeczko.
- Nie, poczekaj.. Mamo! - krzyknęła, lecz dusza przerwała więź i dziewczyna krzyknęła już w pustą przestrzeń swojego pokoju. Roztrzęsiona siedziała na łóżku wpatrując się w przeciwległą ścianę. Łzy znaczyły szlak na jej policzkach. Pociągnęła nosem i zerwała się z łóżka. Łzy wyparowały z policzków dziewczyny.
Między niebem i piekłem
Pośród słynnych bezdroży
Tego samego dnia wyjechała z Wielkiego Miasta i wróciła do Wolffiens. Jak powiedziała jej matka, z rana zadzwonił do niej adwokat. Spotkali się w kawiarni, gdzie dostałą kopię testamentu, klucze do domku i numer konta bankowego jak i kartę. Zamieszkała na stałe w tym domu. Dostała pracę w gimnazjum i liceum jako nauczyciel muzyki i zajęć artystycznych. Minęło sporo czasu nim zdobyła się na powrót do rezerwatu, który omijała przez wiele lat. Nie była też pewna, czy wciąż potrafi się przemieniać.
I niechaj ta stara pieśń
w sercach znów rozgrzeje krew
- Witaj z powrotem. - usłyszała męski głos za sobą.
Odwróciła się nieśpiesznie i uśmiechnęła się pod nosem dostrzegając wysokiego mężczyznę o ciemnej karnacji i czarnych włosach związanych w kucyk. Pod T-Shirt'em rysowały się mięśnie brzucha i klatki piersiowej.
- Miło tu wrócić, nie sądziłam, że zatęsknię. - stwierdziła po chwili odwracając niebieskie spojrzenie na jezioro.
- Wszyscy tu tęsknili. Cieszymy się, że postanowiłaś wrócić. - sięgnął dłonią po jej torbę. - Będziemy tam, gdzie zawsze.
Odszedł zostawiając ją samą. Wahała się przed postawieniem tego decydującego kroku, którego nie będzie mogła już cofnąć. Rozejrzała się, zero turystów. Nabrała powietrza w płuca i zeszła w dół wzgórza. Już w połowie znacznie przyspieszyła. Czuła w kościach jak przenika ją woń, ciepło i energia tutejszej ziemi. Uśmiechnęła się pod nosem przedzierając między drzewami i krzewami nie hacząc o żadne z nich jakby biegała tą trasą niezliczone ilości razy. W pewnym momencie poczuła buchające w jej wnętrzu ciepło i bynajmniej nie było to związane z jej żywiołem. Przyśpieszyła jeszcze bardziej, a ciepło otulało ją jeszcze bardziej, ogarniało całe jej ciało i mrowiło pod skórą. Przemiana przyszła jej z taką naturalną łatwością jakby wcale nie przestała tego robić przez wieloma laty. Zatrzymała się, rozejrzała. Świat z tej perspektywy wydawał się znacznie bardziej ciekawszy niż zapamiętała. Długa kita zabujała się kilka centymetrów na ziemią, długie uszy wyłapały wszystkie dźwięki, których nie dosłyszała jako człowiek. Powróciła do swej pierwotnej postaci.
Shinea -Flair- Vitchemi
│26lat|30.04|Ruda|Flair|nauczycielka|artystka|indywidualistka|sangwinik|samotniczka│
│lis|czarodziejka|medium|żywiołak ognia|wieszczka|szaman|szpieg│
♣ Wygląd ♣
│45cm od stóp do ramion│
│85cm długości ciała│
│ 5kg wagi │
│166cm wzrostu │
│45kg wagi │
♣ Charakter ♣
♣ Inne ♣
+ przemiana w człowieka +
+ wieszczy z dłoni, kart i kości +
+ żywiołak ognia +
+ gra na skrzypcach i gitarze +
+ studiowała magię eteru +
+ jeździ konno +
+ wierzy w religie Wicca +
+ swój tatuaż ma po lewej stronie żeber pod piersią +
+ po przeprowadzce do Wolffiens zaadoptowała czarnego ogiera fryzyjskiego +
+ nie znosi zimna +
+ potrafi pływać, lecz znacznie pewniej czuje sie na lądzie +
+ nie łatwo o jej zaufanie +
+ uczyła się władać sztyletem +
+ często przy sobie nosi rewolwer colt +
______________________________________
Miło mi wszystkich powitać. Oczywiście KP może ulec zmiany i zastrzegam sobie jego wszelkie prawa. Jestem otwarta na wszelkie znajomości i wątki w komentarzach jak i na blogu lub prywatnie.
Kontakt podaję tylko osobą, które zechcą go posiadać. c:
-Anybody-
może wątek kochana? ;>
OdpowiedzUsuń| Sash. |