Alternatywny tekst

niedziela, 7 września 2014

" Kto zdoła zgromadzić dym z lasów, dawno zagasłych pożarów? "

♣ Historia
 P  ierwsze płatki śniegu opadały ku ziemi zwiastując całkowitą zmianę pogody. Miało być coraz mroźniej, zimniej. Nieprzenikniony chłód miał zacząć szczypać w odsłonięte policzki i nosy przechodniów. Zima -zła pora dla ludzi bezdomnych. Mała dziewczynka o długich, poplątanych włosach w kolorze miedzi siedziała przy małym ogniu rozpalonym za pomocą znalezionych zapałek. Małe płomyki leniwie ogrzewały maluszki małych rączek. Gwałtowny podmuch wiatru targnął jej paleniskiem, które po chwili całkowicie zgasło. Dziewczyna wydała z siebie ciche westchnienie wpierw zaskoczenia, a potem zawodu. Zaszlochała cicho otulając się ramionami nie przestając się kulić. Zamarznę tu, pomyślała z żalem i zadrżała od mroźnego wiatru. Rozejrzała się po opustoszałej, oszronionej drodze oblanej mętnym blaskiem ulicznych lamp. Mała łza spłynęła po jej policzku. Miała wrażenie, że słona kropelka zamarzła na jej zaróżowionym policzku tworząc przezroczystą perełkę. Nie mogę tak tutaj siedzieć, skarciła się w myślach i podniosła powoli prostując nogi z lekkim trudem. Ruszyła przed siebie nie przestając się kulić. Chłód chodnika wbijał w jej nagie stopy miliony mroźnych igiełek. Przyśpieszyła kroku. Zatrzymała się przed jakimś domem, gdy zimno odbierała jej zdolność chodzenia. Usiadła przy ogrodzeniu podciągając pod siebie nogi. Załkała cichutko próbując nieco rozgrzać sine palce stóp. Usłyszała jak ktoś otwiera drzwi domu, zawiasy skrzypiały nieprzyjemnie. Pewnie przez mróz. Ktoś kierował się w stronę bramki, najpewniej wyrzucić śmieci do pojemników przy chodniku lub do sklepu, który czynny jest do 20:00. Dziewczynka uniosła spojrzenie na obcą osobę, która wpierw nie zauważyła jej chudej postury. Jednak ludzki instynkt bywa równie podobny do zwierzęcego, wyczuwają czyjąś obecność. Starsza kobieta odwróciła się na pięcie i spojrzała w mrok, nie dostrzegła dziewczynki za pierwszym razem.
- Dziecko, wszystko w porządku? - zapytała, gdy w końcu jej wzrok dojrzał małą dziewczynkę. Podeszła do niej chwiejnie, starczym krokiem. Ukucnęła, choć widać było, że to nie lada wyczyn dla niej.
Rudowłosa skuliła się jeszcze bardziej i przycisnęła plecy do ogrodzenia.
- Nie bój się mnie, nic Ci nie zrobię. Jak Ci na imię, dziecino?
Niebieskie oczka, strasznie zmęczona przyglądały się kobiecie. Wyglądała jak anioł, mając za sobą snop światłą ulicznej lampy.
- Shinea..
- Ładnie, bardzo ładnie. A gdzie masz swoich rodziców?
Mała zawahała się. Odwróciła na moment spojrzenie mrużąc nieznacznie powieki. Całym jej ciałem trząsł dreszcz. Pokręciła przecząco główką spoglądając w oczy starszej kobiety.
- Nie mam rodziców. 




 I'm just tired, you know?
I'm just fucking tired.

Nie znajdziesz tutaj opisu zamkniętej w sobie dziewoi, która swoje dzieciństwo przeżyła w katuszach, przez co jej cały charakter z milusiego i słodkiego szczeniaczka zmienił się w morderczego i krwawego potwora. Nie, to nie ta bajka. Shinea od zawsze wiedziała czego chce od życia i już od najmłodszych lat kreowała swoją osobowość.  Jako młode szczenię uciekła z rezerwatu pod ludzką postacią 6-letniego dziecka. Trafiła do starego małżeństwa, których los nie był zbyt łaskawy i nigdy nie doczekali się potomka. Mieszkała z nimi do 16 roku życia, aż ukończyła gimnazjum.

Now in my remains
Are promises that never came
Set the silence free
To wash away the worst of me
 S  łońce już dawno zniknęło za horyzontem ustępując miejsce księżycowi oraz towarzyszącym mu gwiazdom.  Niebo zmieniło barwę na kolor granatu. Rodzice zaczęli zaganiać swoje pociechy do domu. Lato zbliżało się do swojego schyłku. Powietrze coraz częściej przynosiło ze sobą chłodne fronty zwiastujące nadejście jesieni. W domu, przy którym 10 lat temu usiadła Shinea srogiej zimy, rozlegał się donośny krzyk trzech osób. Starszego męzczyzny, kobiety i młodej dziewczyny. 
- Nigdzie nie wyjedziesz, rozumiesz?! - wrzasnęła kobieta nie mogąc powstrzymać wściekłości, która gwałtownie w niej wezbrała.
- Nie chcę chodzić do tego liceum, ich poziom jest strasznie niski. Mam zbyt duże ambicje na tę bzdurną szkołę! - odkrzyknęła rudowłosa, która strasznie się zmieniła. Wyglądała na znacznie bardziej dojrzalszą niż wskazywał jej wiek. - Nie zmusicie mnie, bym chodziła do tej szkoły!
- Co to ma znaczyć! Będziesz chodzić do tej szkoły i to jest moje ostatnie słowo. I nie waż się podnosić głosu na własną matkę, nie tak Cię wychowaliśmy! - warknął wściekły mężczyzna, którego włosy pokryły się już liczną siwizną, a na twarzy ukazywało się coraz więcej zmarszczek. Siedział w fotelu zaciskając kurczowo palce na podłokietniku. 
- Nie jesteście moimi prawdziwymi rodzicami! - wrzasnęła już nie mogąc powstrzymać łez, które spłynęły po policzkach. Odwróciła się na pięcie i wbiegła po schodach na górę. Trzasnęła drzwiami swojego pokoju i niemal od razu opadła na łóżko. Zakryła twarz dłońmi cicho szlochając. Nie czuła wstydu, czy poczucia winy, że powiedziała im coś takiego. Chciała uciec z tego miasteczka, chciała się rozwijać i zdobyć coś w życiu, a nie spędzić wieczność w zapomnianej przez Boga mieścinie. Poderwała się gwałtownie, podejmując decyzję. Zaczęła pakować swoje rzeczy oraz pieniądze, które zarabiała w weekendy w pobliskim sklepie. Nie zdawała sobie sprawy też z tego, że podsycając swój gniew coraz bardziej traciła nad sobą kontrolę. Łzy z cichym sykiem wyparowały z jej coraz bardziej rozgrzewających się policzków. Włosy uniesione tajemniczą mocą zafalowały przy jej głowie niczym wodorosty przy morskim dnie. Odkładając plecak zauważyła, że jej dłonie wpierw się zadymiły, a następnie zajęły złocistym ogniem. Opadła na podłogę przerażona i wrzasnęła. Potrząsnęła rękoma chcąc pozbyć się płomieni, który w ogóle ją nie parzył. Przez przypadek dotknęła dywanu na podłodze, który od razu się zajął. Odskoczyła znów do tyłu. Niespodziewanie do jej pokoju wpadła matka. Szeroko otwartymi oczami spoglądała na córkę, która łkała na podłodze. Ogień zajął już praktycznie cały pokój dziewczyny.
- Mamo, uciekaj! - szepnęła cicho wyciągając ku niej dłoń, po której przesuwał się płomień. 


 Round the fire everyone should sing
And praise the gracious queen
Round the fire everyone should dance
And we praise the handsome knight




Dom spłonął praktycznie doszczętnie. Shinei nic się nie stało, a jej rodzice uszli cało z życiem. Wybuch pożaru został zrzucony na wadliwą instalację grzewczą w pokoju dziewczyny. Dom dano do rozbiórki, a ubezpieczalnia wypłaciła ubezpieczenie. Wykupili sobie nowy dom na skraju miasteczka, niedaleko rezerwatu. Shinea uciekła z miasta zawstydzona całą sytuacją. Wiedziała, że to jej wina i bała się spojrzeć rodzicom w oczy. Trafiła do miasta oddalonego od rodzinnej miejscowości o ponad 200km. Trafiła do sierocińca skąd wysłali ją do pobliskiego liceum. W czasie wolnym dorabiała w różnych miejscach i wszystko oszczędzała. Ukończyła liceum z wyróżnieniem i dostała się na studia pedagogiczne, które również zdała z najlepszymi wynikami. Nigdy nie myślała o powrocie do Wolffiens.


Carry on, beloved maiden, mine
Carry on or we have to pay the price

 Z  apadł zmrok. Było już grubo po godzinie policyjnej jednak miasto żyło własnym życiem i mimo późnej godziny samochody wciąż przemierzały ulicę. Uliczne lampy rzucały długie pasma światła na opustoszałe chodniki i asfaltową drogę. Shinea siedziała przy biurku studiując księgi o magii, czarach, wieszczeniu oraz mocy żywiołów. Szum przejeżdżających samochodów zdawał jej się nie przeszkadzać. Odkąd trafiła do tego miasta, pomijając naukę, zgłębiała tajniki swojego prawdziwego ja. Uczyła się, szkoliła panowanie nad emocjami i władanie żywiołem. Kończyło się to często dość nieciekawie, najczęściej podpaleniami i wybuchami, które zwalano na uliczne gangi. Kilka razy miała wizje i wieszczyła. Mimo, że okropnie to ją osłabiało próbowała wywołać to na życzenie. Zazwyczaj wtedy omdlewała. Treningi skutecznie wzmocniły jej organizm i coraz łatwiej przychodziło jej wpadanie w trans. Zgasiła lampkę, gdy potrzeba snu wzmogła się na tyle, że musiała udać się do łóżka. Z westchnieniem wstała z krzesła. Z niej całej zniknęło dziecko jakim była przed laty. Zastąpiła ją dumna, pewna siebie kobieta, trzymająca w ryzach swoje emocje i powściągliwie patrząca na świat. W ciemności przeszła przez mały salonik i weszła do sypialni. Nie zapalając światła weszła pod pierzynę, by oddać się snu. Gdy powoli pochłaniała ją nicość poczuła nagłe duszności i zawroty głowy. Dobrze znała te objawy. Jednak nie spodziewała się, że wprowadzić ją w trans będzie chciała dusza jej matki. Zaczerpnęła powietrza, gdy spoglądając w przejście między światy dostrzegła mglistą posturę swojej matki.
- Mamo.. - szepnęła cicho, a po jej łzach spłynęły łzy bólu i rozpaczy.
- Nie płacz, Shinea. Chcę, byś wiedziała, że razem z ojcem Ci wybaczamy. I chcemy, byś wróciła do Wolffiens. Jutro z rana zadzwoni do Ciebie nasz adwokat. Wszystko co posiadaliśmy spisaliśmy na Ciebie. - postać zaczęła lekko przygasać. - Kochamy Cię, córeczko.
- Nie, poczekaj.. Mamo! - krzyknęła, lecz dusza przerwała więź i dziewczyna krzyknęła już w pustą przestrzeń swojego pokoju. Roztrzęsiona siedziała na łóżku wpatrując się w przeciwległą ścianę. Łzy znaczyły szlak na jej policzkach. Pociągnęła nosem i zerwała się z łóżka. Łzy wyparowały z policzków dziewczyny.


Między niebem i piekłem
Pośród słynnych bezdroży


Tego samego dnia wyjechała z Wielkiego Miasta i wróciła do Wolffiens. Jak powiedziała jej matka, z rana zadzwonił do niej adwokat. Spotkali się w kawiarni, gdzie dostałą kopię testamentu, klucze do domku i numer konta bankowego jak i kartę. Zamieszkała na stałe w tym domu. Dostała pracę w gimnazjum i liceum jako nauczyciel muzyki i zajęć artystycznych. Minęło sporo czasu nim zdobyła się na powrót do rezerwatu, który omijała przez wiele lat. Nie była też pewna, czy wciąż potrafi się przemieniać. 


 I niechaj ta stara pieśń
w sercach znów rozgrzeje krew



 P  ierwszy dzień w szkole minął jej zaskakująco szybko, nawet klasy trafiły jej się bystre i skore do współpracy. Kiedy słońce chyliło się ku zachodowi i powietrze stało się znacznie chłodniejsze i lżejsze wyszła z domu i skierowała się do rezerwatu, musiała w końcu się przełamać. Nie mogła bezkreśnie uciekać przed tym co nieuniknione. Musiała wrócić na łono natury i znaleźć watahę. Przy obu wcieleniach przynależenie do społeczności jest wręcz naturalną kolejnością rzeczy. Weszła na szlak rozglądając się. Nic się nie zmieniło, pomyślała mijając te same drzewa, krzewy i trawy. Te same drogi, które kiedyś oglądała z perspektywy młodego szczeniaka. Przystanęła na wzgórzu spoglądając na skrzącą się taflę jeziora prześwitującego między zielenią. 
- Witaj z powrotem. - usłyszała męski głos za sobą.
Odwróciła się nieśpiesznie i uśmiechnęła się pod nosem dostrzegając wysokiego mężczyznę o ciemnej karnacji i czarnych włosach związanych w kucyk. Pod T-Shirt'em rysowały się mięśnie brzucha i klatki piersiowej. 
- Miło tu wrócić, nie sądziłam, że zatęsknię. - stwierdziła po chwili odwracając niebieskie spojrzenie na jezioro. 
- Wszyscy tu tęsknili. Cieszymy się, że postanowiłaś wrócić. - sięgnął dłonią po jej torbę. - Będziemy tam, gdzie zawsze.
Odszedł zostawiając ją samą. Wahała się przed postawieniem tego decydującego kroku, którego nie będzie mogła już cofnąć. Rozejrzała się, zero turystów. Nabrała powietrza w płuca i zeszła w dół wzgórza. Już w połowie znacznie przyspieszyła. Czuła w kościach jak przenika ją woń, ciepło i energia tutejszej ziemi. Uśmiechnęła się pod nosem przedzierając między drzewami i krzewami nie hacząc o żadne z nich jakby biegała tą trasą niezliczone ilości razy. W pewnym momencie poczuła buchające w jej wnętrzu ciepło i bynajmniej nie było to związane z jej żywiołem. Przyśpieszyła jeszcze bardziej, a ciepło otulało ją jeszcze bardziej, ogarniało całe jej ciało i mrowiło pod skórą. Przemiana przyszła jej z taką naturalną łatwością jakby wcale nie przestała tego robić przez wieloma laty. Zatrzymała się, rozejrzała. Świat z tej perspektywy wydawał się znacznie bardziej ciekawszy niż zapamiętała. Długa kita zabujała się kilka centymetrów na ziemią, długie uszy wyłapały wszystkie dźwięki, których nie dosłyszała jako człowiek. Powróciła do swej pierwotnej postaci. 

      Shinea -Flair- Vitchemi     

26lat|30.04|Ruda|Flair|nauczycielka|artystka|indywidualistka|sangwinik|samotniczka

lis|czarodziejka|medium|żywiołak ognia|wieszczka|szaman|szpieg 

 

♣ Wygląd

 L  is rudy. Wcale nie wyróżniająca się ze swojego gatunku, przypomina każdego innego lisa. Wydłużone ciało i stosunkowo krótkie kończyny. Posiada długi, puchaty ogon, który długością odpowiada połową jej ciała. Ciągnie się za nią po ziemi, gdy kroczy dumnie przez leśną gęstwinę. Niezwykle zwinna i skoczna, przy dobrym wybiciu może sięgnąć dwóch metrów, więc z łatwością przeskakuje ogrodzenia i inne przeszkody. Świetnie pływa, choć stara się stronić od wody z powody wiążącej się z nią wilgocią i zimnem. Wąski, wąsaty pysk skrywa długie, ostre kły. Znacznie bardziej wypukły profil niż u psów. Duże, szpiczaste uszy osadzone na czubku czaszki stanowią dobry radar przed niebezpieczeństwem. Złote, byste oczy o lekko pionowych kreskach reagują znacznie lepiej na ruch.

 │45cm od stóp do ramion

85cm długości ciała

5kg wagi



 N  ie grzeszy wzrostem, lecz natura przychylnie obdarowała ją swą łaską. Miedziane, długie włosy odpowiadają pięknemu futrze w lisiej postaci. Oczy niebieskie, błyskotliwe, spoglądają z powściągliwością i rezerwą na otaczający ją świat. Czają się w nich żywe iskierki wskazujące na jej nadpobudliwą naturę i żywiołowość ognia. Blada cera naznaczona licznymi piegami na twarzy i ramionach. Filigranowa o pełnych kształtach, odziewa się w dość nietypowy sposób, albowiem podpadają pod średniowieczne klimaty, a nawet i bardziej kojarzące się z czarodziejką.

166cm wzrostu

45kg wagi

 

♣ Charakter

 P owściągliwa, spokojna i opanowana. Nie zdradza swoich emocji, które łatwo mogą ją zwieść, co wywołałoby nie lada katastrofę. Przez lata kreowała stoicki spokój i panowanie nad sobą.  Wciąż zdarzają jej się błędy, lecz dodatkowo wyszkolona kontrola na żywiołem ubezpiecza ją przed wyrządzeniem komuś krzywdy. Jak na swój wiek potrafi być zbyt poważna.Typu sangwinik z pewnymi cechami flegmatyka. Pełna życia, towarzyska i otwarta, lecz ostrożna przy pierwszym poznaniu i na pewno solidna. Dokańcza to, co zaczęła i dąży do obranego przez siebie celu. W pewnym stopniu dominująca i władcza, lubi mieć wszystko poukładane. Bywa złośliwa i uwielbia żartować. Czasami zachowuje się jak dziecko, lecz to zależy od tego jaki trafi jej się dzień. W przypadku tych gorszych bardziej stroni od ludzi i bliższego kontaktu, a jeśli taki jest nader konieczny bywa po prostu nieprzyjemna. 

♣ Inne

+ przemiana w człowieka +
+ wieszczy z dłoni, kart i kości +
+ medium +
+ żywiołak ognia +
+ gra na skrzypcach i gitarze +
+ studiowała magię eteru  +
+ jeździ konno +
+ wierzy w religie Wicca +
+ swój tatuaż ma po lewej stronie żeber pod piersią +
+ po przeprowadzce do Wolffiens zaadoptowała czarnego ogiera fryzyjskiego +
+ nie znosi zimna +
+ potrafi pływać, lecz znacznie pewniej czuje sie na lądzie +
+ nie łatwo o jej zaufanie +
+ uczyła się władać sztyletem +
+ często przy sobie nosi rewolwer colt +



______________________________________

 W  itam wszystkich blogowiczów. Jako autorka Shinea będę się zwracać jako Anybody.
Miło mi wszystkich powitać. Oczywiście KP może ulec zmiany i zastrzegam sobie jego wszelkie prawa. Jestem otwarta na wszelkie znajomości i wątki w komentarzach jak i na blogu lub prywatnie. 
Kontakt podaję tylko osobą, które zechcą go posiadać. c:
-Anybody-

1 komentarz:

Szablon wykonany przez Jill