Alternatywny tekst

piątek, 29 sierpnia 2014

I will not make the same mistakes.

Każdy chociaż raz w swoim życiu odczuwał smutek. Jedni związany ze stratą, inni z powodów wiecznych kłótni, jeszcze inni z powodu nawet najmniejszych błahostek. Przez świat nie da się iść, przynajmniej raz nie czując się smutnym. Życie niektórych osób jest jednym wielkim zbiorem porażek i zwycięstw,  wzlotów i upadków, pełno w nim niespodziewanych zwrotów akcji, pełno w nich nierówności, pełno ciągłych wojen i ludzi którzy się szczerze nienawidzą. Aż dziwne, że na takim świecie istnieje coś tak pięknego jak miłość, zauroczeniem, zakochanie.
-Sasho, co to jest miłość? – mały chłopczyk siedział na kolanach białowłosej wpatrując się w nią tymi swoimi czekoladowymi oczami. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego delikatnie zastanawiając się co właściwie może mu odpowiedzieć.
-Miłość jest wte​dy, kiedy lubisz​ kogoś lub coś za bardzo​ i jak tęsknisz ​za nim i jak wie​sz, że bez tego ​kogoś nie wytrzy​mujesz. – powiedziała w końcu powoli, chciała żeby chłopiec zrozumiał dokładnie o co jej chodzi, więc starała się mówić zrozumiałym dla niego językiem.
-Aa co to jest zakochanie? – dopytywał dalej młodzik liczący sobie zaledwie jakieś 5 lat.
-To ​ten moment kiedy​ wiesz, że nie d​ajesz rady bez t​ego kogoś kogo właśnie pokoc​hałeś, wtedy już wiesz, że go kochasz. – odpowiedziała jeszcze lisołaczka patrząc młodemu w oczy. Widać było po nim, że chce nią o coś jeszcze zapytać, jednak dziewczyna zainterweniowała szybko, nie lubiła rozmawiać na ten temat.- Czas iść spać Jonas. – mruknęła cicho, po czym wzięła chłopczyka na ręce i położyła do jego łóżka. Pocałowała go na dobranoc w czoło, po czym wyszła z jego pokoju. Z pokoju do którego już nigdy nie miała wrócić. Następnego dnia już nawet nie było jej w tym miasteczku. Zniknęła w jednej chwili tak samo szybko jak się pojawiła, niczym jakiś duch.

Teraz stała na wzgórzu wpatrując się w nowe miasteczko – Wolffiens. Znała te wszystkie tereny, nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo tęskniła za tym miejscem. Kochała to miejsce. Wzięła głęboki wdech zaciągając się tutejszym powietrzem. Przymknęła swoje błękitne oczy i wystawiła twarz w stronę słońca, które nieśmiało wyjrzało zza chmur. Odruchowo na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Nie była nawet w pobliżu tych terenów od czasów, kiedy stąd uciekła. Z jednej strony cieszyła się, że postanowiła tu wrócić, nawet tylko na jakiś czas, jednak z drugiej strony te znajome widoki obudziły w niej stare wspomnienia o których nie chciała pamiętać. Wspomnienia czasu spędzonego ze straconymi już osobami. W końcu wyrwała się z rozmyślań i ruszyła powoli przed siebie po zboczu wzgórza. Poprawiła plecak przerzucony przez ramię. Miała w nim wszystkie swoje rzeczy, wszystko co było jej potrzebne do życia typowego dla podróżników takich jak ona. Skierowała się powoli w stronę miasteczka. Miała zamiar znaleźć sobie jakieś tymczasowe lokum. Żwir trzeszczał cicho pod jej stopami, kiedy zeszła ze ścieżki i wkroczyła między uliczki miasta. Z zaciekawieniem zaczęła rozglądać się dookoła. Wkraczając na te tereny miała zamiar zacząć nowe życie. Następne życie do jej kolekcji. Była ciekawa kim zostanie tym razem, w tym miejscu, jaką „postacią” zostanie tym razem i jaką rolę będzie miała do odegrania. Niepodważalnie zgadzała się ze starożytnym motywem „teatr mundi”, który uznawał całe życie jako przedstawienie, a ludzi jako aktorów którzy w nim grają. Myślisz, że żyjesz spontanicznie, jednak wszystko tak naprawdę jest z góry zaplanowane przez siłę wyższą, nikt nie może poznać przyszłego scenariusza. Szanowna bogini Fortuna uwielbia bawić się ludzkim losem i nie da się przewidzieć co nas czeka nawet w najbliższej przyszłości. Może właśnie nagle zza rogu wyjedzie auto i kogoś potrąci doprowadzając do jego śmierci? Dlatego właśnie białowłosa zaczęła kierować się  zasadą „Carpie diem”, chwytała dzień niczym przystało na epikurejczyka. Zapytała jakiegoś pierwszego lepszego przechodnia o najbliższy hotel, po czym podziękowała mu za informacje i podążyła we wskazaną stronę, zaczynając swoją nową "przygodę" w tym miasteczku...

~*~
Nie przepadam za pisaniem długich opowiadań, więc oto moje krótkie, bezsensowne wypociny o przybyciu Sashy. Może później napisze jakąś kontynuację tego, jeszcze się nad tym zastanowię... c;


3 komentarze:

  1. Jak to zastanowisz? Musisz napisać ciąg dalszy! Nie ma.
    A ja nawet lubię krótkie opowiadania, gdyż znacznie łatwiej się je czyta, lecz nie każdemu wychodzi zgrabne pisanie ich. Wydaje mi się, że Tobie chyba jednak wychodzi, gdyż połknęłam tę notkę w niecałe dwie minutki, zadowolona z tego, że ją przeczytałam ;) I nie bezsensowne, bo jednak na początku coś siedzi... i teraz siedzi też w mojej głowie :P
    Sasha musi spotkać Dashiego! A przynajmniej zdeptać go na ulicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co pisze celowo jest takie 'schizowe', lubię robić ludziom i sobie sieczke z mózgów i lubię zostawiać opowiadania bez ciągu dalszego ;o
      Zdeptać? Sasha niestety nie depcze ludzi... jeszcze. xd Ale może coś się wymyśłi.

      | Sash.

      Usuń
  2. Cudowna notka, mimo, że krótka, to cieszę sie, że napisałaś ;*
    Musisz napisać C.D. bo bedę cię nękać o to razem z Dashim ;D

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Jill